sobota, 21 stycznia 2012

rozdział 2 'if you hurt her, i'll hurt your nose'

* perspektywa Demi*
Czekałam już na Miley pod tą apteką dobre 20 minut.Ze zniecierpliwienia waliłam w najbliższy kosz na śmieci. Głupia uparła się by kupić te czopy. Hej! Zaraz! Zastanowiłam się.To oznacza,że jej się podoba Louis. Buahahah mojej przyjaciółce wreszcie się ktoś podoba.I to ona chce zrobić ten pierwszy krok. Jestem z niej dumna.Chociaż kupowanie chłopakowi,który ci się podoba czopów nie jest według mnie najlepszą metodą na podryw. Przejechałam z westchnieniem po swoich włosach.Sięgały już za klatkę piersiową,a dzięki wakacjom w Hiszpanii miały naprawdę ładny rudawy kolor. Były moją dumą. Gdy tak przyglądałam się swoim włosom z apteki wybiegła zła jak osa Miley. Zaczęła wymachiwać rękami z bojową miną i krzyczeć:
- Wiesz co ten ćwok mi powiedział?! Że muszę mieć kartę emeryta by kupić te pieprzone czopy! Boże ten kraj schodzi na psy! Zaśmiałam się z niej. Zawsze miała takie problemy. Zazwyczaj po kilku minutach jej przechodziło. Tak też i było tym razem. Ale nie dane mi było cieszyć się długo jej spokojem. Po chwili zadzwonił jej telefon,a gdy odebrała była naprawdę wkurzona.
- Moja matka dzwoni. Mam jej natychmiast przesłać 200 funtów. Otworzyłam buzię ze zdziwienia. Jej matka była pijaczką. I to dziw ,że jeszcze żyje. Jednak Miley pomagała jej za każdym razem gdy odbierała i słyszała po drugiej stronie bełkocącą rodzicielkę. Podziwiałam ją za to,ale jak ona wytrzaśnie 200 funtów? Widać napotkała moje pytające spojrzenie bo szybko mi wyjaśniła,że ma jakieś oszczędności na koncie i ,że da sobie radę po czym pobiegła złapać autobus. A ja zostałam sama w centrum Londynu. Na dodatek robiło się ciemno i najwyraźniej zbierało się na deszcz i burzę. Eh pięknie.Na dodatek nie ubrałam dzisiaj bluzy tylko głupi sweter i nie miałam kaptura by się ochronić przed gniewem matki natury.Może jednak zdąże dotrzeć do domu - pomyślałam i skrzyżowałam palce w wyrażeniu prośby. Niestety pogoda gówno mnie słuchała i natychmiast po skrzyżowaniu palców zaczał padać grad wielkości orzechów włoskich. Wow Londyn mnie jeszcze nie raz zaskoczy. Nagle poczułam jak ktoś szarpię mnie za ramię i wciąga pod blaszany dach przystanku autobusowego. Ten ktoś przyciągnął mnie do siebie na tyle blisko,że mogłam poczuć jego zapach i oddech.
- Czemu mokniesz? - to był Harry. Ciekawe skąd sie tu wziął.
- Mnie się nie pytaj ,spytaj tego tam w niebie ! - krzyknęłam do góry i pogroziłam 'temu komuś' palcem. Harry widząc moje wygłupy zaśmiał się.
- Nie chodziło mi o to czemu pada, tylko czemu tu stoisz sama? - wyjaśnił z niezmiennym słodkim uśmiechem. Przeniosłam spojrzenie z góry na jego oczy. przez chwilę cieszyłam się ich niezwykłą głębią i barwnym odcieniem. A on chyba zauważył co robię i zachichotał.
- Z czego rżysz bucu . - walnęłam go delikatnie w klatkę piersiową.Od razu przestał. Proszę jak to działa na tych chłopów.
- Hej może wpadniesz do nas ,pooglądamy tv,albo coś? -zaproponował mi lokaty. Zaczęłam się wachać. Nie mogę przecież zostawić Miley w trudnej chwili. No ,ale z jednej strony. Nawet nie wiem gdzie poszła.Po krótkim zastanowieniu się ,zgodziłam się ,a Harry wyjął z zanadrza wielki różowy parasol.
- Serio? Różowy? - uniosłam brwi.
- Tylko taki znalazłem - usprawiedliwił się - To chyba należy do Louisa.
- Wrażliwy chłopak - skomentowałam na co Hazza się zaśmiał. Ciekawe od kiedy stałam się taka zabawna mruknęłam do siebie.
- No to gotowa na super maraton w deszczu przez Londyn? - zawołał radośnie. Skinęłam mu głową, na co przyciągnął mnie do siebie, otworzył ten kretyński parasol i puściliśmy się sprintem naprzód. Co nie było aż tak kretyńskim pomysłem gdyby nie to,że równie dobrze mogliśmy pojechać autobusem co wytknęłam brunetowi gdy byliśmy już pod domem 1D. Zatrzymaliśmy się na chwilę. Cali byliśmy mokrzy. Parasol Lou gówno dał. A grad zamienił się w ulewę.
- To co stoimy tu dalej jak cioły czy wejdziemy do środka - zagaiłam z szerokim uśmiechem. Harry nic nie odpowiedział tylko przybliżył się do mnie. Był coraz bliżej i bliżej.Na tyle blisko ,że nasze usta dzieliło tylko kilka milimetrów. Zalała mnie fala gorąca,poczułam,że się czerwienię. Nie ,nie zrobię tego. Nie jestem łatwa. W oczach Harrego iskrzyły sie ogniki. Co robić co robić ,jego usta prawie dotykały moich, jednak ja odsunęłam głowę i trzepnęłam go ramię
- Berek! - zawołałam i uciekłam na górę.
* perspektywa Harrego*
Stałem pod naszym domem jak kołek. czy ona właśnie mnie odepchnęła? What the fuck ? Jak to możliwe ? Myślałem,że jej się podobam ,a tu taki numer. I co teraz robić obrazić się czy nie ? Może zignorować. Eh , wzięłem swoją twarz w dłonie i pomasowałem delikatnie.
- Cześć Harry - powitała mnie Miley. Miała trochę czerwone oczy,ale sarkastyczny usmiech nadal zdobił jej buzię.
- Siema Miley, proszę powiedz mi jedno czy ja się podobam Demi? - wyrzuciłem to z siebie i miałem nadzieję,że potraktuje mnie w miarę łagodnie. Przystaneła, widać było ,że zastanawiała się co ma mi odpowiedzieć w końcu rzekła :
- No jasne,cholernie się jej podobasz,ale ja cię ostrzegam. - przyciągnęła mnie do siebie, bynajmniej nie w czułym geście ,chwyciła mnie za koszulkę i dokończyła:
- Lokaty możesz robić wszystko,ale jeśli ją skrzywdzisz to wiedz,że złamie ci twój śliczny nosek.Gwałtownie się od niej odsunęłem.Była zdolna do wszystkiego.
- Nie martw się jeszcze cię nie uderzę. - ozajmiła ze słodkim uśmiechem i ruszyła do domu. Eh na mnie też czas. Mogłem spełnić swoje marzenie o romantycznym pocałunku w deszczu,ale jak zwykle coś nie wypaliło. Kopnęłem ze złości bogu winny kamyk i wszedłem do domu.
♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡
*perspektywa Miley*
Wchodziłam szybko po schodach a za mną sunął się powoli Harry. Byłam zdezorientowana co takiego zrobiła Demi ? Oczywiście skłamałam mówiąc ,że on się podoba Demi ,nie wiem czemu ,ale w pewnym momencie zrobiło mi się żal lokowanego. Miał taki smutny wzrok. Przestraszyłam się samej siebie. Od tego castingu zrobiłam się jakaś taka mięka. Jak mimoza.Blee.Chwyciłam za klamkę,na nieszczęście One Direction mieszkało na 8 piętrze w budynku bez windy Ktoś ich nie kocha. Ze środka dobiegały wrzaski i śmiechy. Spojrzałam do tyłu. Harry się niepewnie do mnie usmiechnął.
-Siema moi drodzy parafianie - wrzasnęłam do nich. Wszyscy jak jeden mąż odwrócili się w naszą stronę. Harry szybko przemnkął do swojego pokoju natomiast ja rzuciłam się na kanapę.
- Co robicie ? - spytałam.
- Oglądamy pałen raengersów- uśmiechnęła się Demi na co Niall zrobił cierpiętniczą minę i zawył.
Szybko uciekł gdy dostał po głowie pilotem.
- Ale ja chcee oglądać pokemonyy! - wyryczał i zaczął przeraźliwie płakać. Może powinien zostać aktorem? Jednak Demi pozostała niewzruszona, wzięła tylko miskę z popcornem i oglądała wyczyny swoich idoli.
- Nall skarbie czołganie się po podłodze nic ci nie da ,ona jest bezlitosna - poinformowałam go gdy wstawałam z kanapy próbując na niego nie nadepnąć. Skierowałam się w stronę kuchni ,która była taką jakby "wyspą". Nikogo tam nie było oprócz Liama. No nareszcie ktoś normalny. Usiadłam na krześle. Zmęczyła mnie ta historia z moją matką. Kiedy ona się ode mnie odczepi? Kiedy ja przestanę spełniać jej cholerne zachcianki? Na krzesło obok usiadł Liam. Uśmiechnął się do mnie niepewnie,ale nic nie powiedział. Miał piękny choć niepewny uśmiech. Czyżby był nieśmiały? W sumie póki co to on się najmniej odzywał. Trzeba jakoś rozruszać chłopaka - stwierdziłam i wstałam.
- Masz może ochotę na shake'a?- spytałam go ,a jego usta znów wykrzywiły się w uśmiech.
- Jasne czemu nie.
- No to do boju kowboju! - krzyknęłam dziarsko.
- Jak ci się rymło - zaśmiał się. posłałam mu szelmowskie spojrzenie, czy jak to tam się mówi i zaczęłam grzebać w lodówce.
* perspektywa Liama*
Patrzyłem jak stoi i szuka produktów w lodówce i byłem najszczęśliwszym facetem na świecie. Wreszcie zwróciła na mnie uwagę. Gdy ją tylko zobaczyłem od razu się zakochałem. To jest chyba miłość od pierwszego wejrzenia. Ona była inna niż wszystkie. Podziwiałem jej ciało od tyłu. Z góry na dół. Piękne ,gęste włosy,wcięcie w tali,zgrabne nogi. Po prostu ideał.
♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡
*perspektywa Demi*
Podniosłam się niechętnie z kanapy. Było już późno, a my z Miley miałyśmy rano podpisać kontrakt. Niall leniwie oderwał oczy od telewizora.
- Gdzie idziesz?
- Odszukać Miley, powinnyśmy się już zbierać. Nadal nie wiedział o co mi chodzi. Cóż za ułomne dziecko. Ale w sumie to słodkie nawet.
- Odprowadzę was - podniósł się i przeczesał sobie włosy. Skierowaliśmy się do kuchni , gdy weszliśmy dostałam w twarz koktajlem. Tymczasem moja przyjaciółka i Liam ganiali się po kuchni jak jakieś psychiczne dziecko lejąc na siebie koktajlem. Niall nie wiedzieć czemu chciał się do nich przyłączyć,ale mój wzrok chyba go przestraszył.
- MILEY! Koniec wesołego miasteczka ! Idziemy do domu! - krzyknęłam.
- Mam całą twarz w koktajlu.
- Ale za to w jakim dobrym - powiedział Niall biorąc na palec odrobinę z mojego policzka.
♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡

czwartek, 19 stycznia 2012

rozdział 1 ♥ ' mr.big '



- Zaczekajcie jeszcze my ! - krzyknęła Miley. Przez co automatycznie cała sala na nas spojrzała. Trochę mnie to speszyło wiec wbiłam wzrok w czubki swoich butów.
- Przykro mi ,ale nie tolerujemy spóźnień - powiedział jakiś facet siedzący obok chłopców. Pewnie to ich menager.
-Naprawdę bardzo przepraszamy ,ale - postanowiłam sie włączyć do rozmowy. Wiedziałam jakie to jest ważne dla Miles.Wszyscy tancerze patrzyli na nas z pogardą. Dwie wpadły i myślą,że mogą wszystko.
- Przykro mi - menager był nieustępliwy.
- A gówno prawda wcale nie jest panu przykro ! - wybuchnęła moja przyjaciółka.
- Miley ! Zachowuj się - skarciłam ją. Posłała mi mordercze spojrzenie oznaczające bym nie wchodziła jej w drogę. Z jej niebieskich oczu biły ogniki gniewu.Przez pięć minut staliśmy wszyscy w milczeniu. Wreszcie odezwał się jeden z nich , bodajże Liam :
-Paul , dajmy im szansę , przecież ci tancerze i tak już skończyli tańczyć. Co nam szkodzi jak zostaniemy chwilę i obejrzymy ich występ ? - od razu polubiłam tego chłopaka. Wstawił się za nas. a pewno miał u Miley dużeego plusa. Z resztą cały czas się na nią gapił. Możliwe,że wpadła mu w oko. W sumie to na pewno mu wpadła w oko. Moja przyjaciółka jest śliczna. I nigdy nie mogła się odpędzić od facetów.
- No dobrze możecie zatańczyć - zgodził się z kwaśną miną menager.
- Chyba nas nie luubi - szepnęłam Miley do ucha.
-Gówno mnie to obchodzi ważne,że Liam się do nas przekonał teraz trzeba tylko zaczarować resztę zespołu- puściła do mnie oko. Wiedziałam o co chodzi postawiłam odtwarzacz na podłodze włączyłam naszą piosenkę czyli one night in ibiza.Jęśli chodziło o to by zrobić na kiś wrażenie naszym tańcem ta piosenka i nasz układ zajebiście się do tego nadawały. Zawsze robiły gigantyczne wrażenie na ludziach. I tym razem też tak było. Chłopcy byli zachwyceni a menager aż rozdziawił swoją gembę ze zdziwienia. Na naszych twarzach pojawiły się pewne siebie uśmieszki.
- To jak dostaniemy tą pracę? - zapytałam.
- Tak! - krzyknął pełen radości blondynek . Zaśmiałyśmy się i przybiłyśmy sobie piątkę.Nasz zapał ostudził menager. Jeny jak ja nie lubię tego gościa. Dobra znam go od jakichś 20 minut,ale zaczął działać mi na nerwy.
- To nie jest takie proste. Chciałbym byście jutro przyszły podpisać kontrakt i umowę o poufności. I nie spóźnijcie się tym razem - pogroził nam i wyszedł. Gdy zamknęły się za nim drzwi chłopacy jak szaleni zaczęli tańczyć.
- Yeah ,yeah mamy śliczne tancerki - darł sie Louis.
- A w gębę chcesz? - uciszyła go Miley.
- Ohoo, a karate znasz ? - odpyskował jej Louis z tym samym czarującym uśmiechem.
- Ta, mam czarny pas - odpowiedziała moja kumpela przyglądając się swoim paznokciom. Ja i chłopacy obserwowaliśmy ich sprzeczkę jak mecz tenisa. Moja głowa wodziła to za Miley to za Louisem. W trasie będzie naprawdę super.
- No to ja też sie zapisze na karate i jak miesiąc pochodzę będę umiał tak jak ty ! - po chwili milczenia Louis wymyślił swoją ripostę. Niestety nie znał Miley ,ona nigdy nie przegrywa.
- No jasne, chyba wkładać i zakładać kimono - prychnęła i zaśmiała się. A razem z nią zaśmialiśmy się wszyscy. Tylko Louis stał z naburmuszoną miną.
- I ty Brutusie przeciwko mnie ? - zwrócił się do Harrego. Popatrzyłam na loczka i uśmiechnęłam się zauważył mój wzrok i podszedł do mnie.
- Jestem Harry. Ale to pewnie wiesz.
- Tak, tylko twojego nazwiska sobie jakoś przypomnieć nie mogłam. Najpierw pomyślałam,że Potter ,ale potem - wypaliłam szybko z odpowiedzią i od razu głupio mi się zrobiło. Nic gorszego powiedzieć nie mogłam. Harry Potter ? W jakim świecie ja żyje? Chyba teletubisi i muminków.
Na szczęście a może i nie szczęście Harry tylko się zaśmiał.
- Wiesz zabawna jesteś - zaśmiał się i odgarnął włosy z mojego czoła.
* perspektywa Miley*
Strasznie się cieszyłam na tą pracę. Chłopacy byli okej. Tylko ten ich menager coś nie halo. Gdy tak stałam z chłopakami Harry niebezpiecznie zbliżył się do Demi. Nie podobało mi się to , coś czułam,że on nie jest święty.
- Ocho ,loczek bierze się do rzeczy. - skomentował poczynania przyjaciela. Zmarszczyłam czoło ze wściekłości. Od mojej Demi wara. Nie zamierzałam teraz robić sceny,ale potem sobie z nim porozmawiam. Mój obowiązek pożeracza śmietany nakazywał mi zrobienie z tym fantem czegoś.
- Hm,niech on się nie zbliża do Demi - ostrzegłam Liama. Najwyraźniej nie wiedział o co mi chodzi.
- To już nie mi mów tylko lokowatemu. A właściwie gdzie są Zayn ,Lou i Niall. Odwróciliśmy się Niall był w trakcie gryzienia Zayna w tyłek a Lou to nagrywał. Gdy to zobaczyłam zaczęłam zwijać sie ze śmiechu. Liam jako ten ' rozsądny' od razu rzucił się od razu rzucił się by ich rozdzielić.Trudno było przypatrywać się temu i nie śmiać się. Niestety Liama starania poszły na marne ,został odepchnięty brutalnie przez Niallera ,który za wszelką cenę chciał 'udupić' Zayna.Podeszłam do Liama i pomogłam mu wstać.
- Skąd Niall ma tyle siły, takie chuchro. - zaśmiałam się patrząc na obolałego chłopaka.
- Jest chudy bo on wszystko wypierdza, my niestety nie mamy tyle szczęścia w pierdzeniu i odkłada nam się tkanka tłuszczowa - pożalił się. Pogłaskałam go po głowie by poprawić mu nastrój.Miał zaczepiste włosy ,takie mięciutkie ,jak owieczka.
- Ej Miley ,możesz mi zrobić zdjęcie jak gryzę Zayna? - zawołał Niall. Zdjęłam rękę z włosów Liama ,wyciągnęłam komórkę i podeszłam do nich.
- Uśmiech !
- Jak mam się uśmiechać jak ten chodzący gumiś niszczy to z czego jestem najbardziej dumny - zawył Zayn.Nagle spod dywany wyłonił sie Louis. Jeny gość ma na serio nierówno pod sufitem. Kto normalny by leżał pod brudnym dywanem 15 minut?
- KOCHAM PENISA HARREGO! - zaczął się drzeć. Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. Po chwili wypaliłam :
- A ile ma centymetrów ?
- Jakieś 40 - zapewnił mnie Louis podczas gdy Zayn tańczył taniec zwycięstwa bo nareszcie udało
mu się uciec przed szczęką Nialla.Dobra dłużej tu nie wytrzymam ,potrzebne mi z dziesieć minut z normalnymi ludźmi. No i trzeba wyrwać Demi z macek pana ' dużego'
* perspektywa Demi*
Naprawdę dobrze mi się gadało z Harrym. Był taki słodki. Oczywiście po pewnym momencie odsunęłam się trochę od niego. Postanowiłam nie być jego kolejną zdobyczą. On jest tym typem ,który wie jak wykorzystać swój urok. Ale nie dam się , oh nie ,nie poddam się ,urodzę to dziecko - zanuciłam sobie cichutko. Zaraz zapędziłam się . To nie ta bajka. W moją stronę szła Miley. Ciekawe co ona robiła z chłopakami.
- Dems zbierajmy się , musimy wszystko ogarnąć jak jutro mamy kontrakt podpisywać - podeszła.
- Masz rację muszę zadzwonić do Lizzie. Lizzie była moją młodszą siostrą. I właściwie tylko z nią jako z moją rodziną utrzymuje kontakt. Reszta mojej 'psycho' rodziny się mnie wyrzekła gdy wyszło na jaw ,że mam bulimię. Wyrzucili mnie z domu. Na szczęście miałam Miley.Na wspomnienie tych przeżyć zawsze do oczu cisnęły mi się łzy. No ,ale teraz nie mogłam się rozmazać,nie przy chłopakach.Przełknęłam głośno ślinę i chwyciłam przyjaciółkę pod rękę.
- Zaraz zaczekajcie - zatrzymał nas Louis. Na jego twarzy malowała się panika.
- Mogłybyście kupić Harremu w aptece czopy na hemoroidy? Gdy to powiedział zaczęłam się tak przeraźliwie śmiać,że aż sama się zdziwiłam. Miley też staczała się ze śmiechu.
- No ładny z ciebie kolega, wymyślać takie rzeczy o przyjacielu. - wykrztusiła jednocześnie dusząc sie ze śmiechu.
- Ale Lou tego nie wymyślił - wyszeptał zawstydzony Harry.
- Yyy dobra ,my musimy..yyy...eee wyprowadzić moją złotą rybkę na spacer - skłamałam szybko i pociągnęłam przyjaciółkę za sobą.

♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡



- Demii ,wiesz może gdzie jest ta moja czarna sukienka w różowe serduszkaa? - spytała mnie Miley. Czy raczej wrzasnęła prosto do ucha.
- Nie mam pojęcia ,może poszukaj yy.. w swojej szafie? - Miley była straszną bałaganiarą. gdy otwierało się jej szafe atakowała cię jakaś tona ciuchów ,niekoniecznie czystych.
- Aaaaaaa,Demii ratuj! - usłyszałam przytłumiony pisk z drugiego pokoju. A no właśnie. Ubrania Miley wyszły na wolność. Zaraz jak ona nazwałą tę swoją szafę? Moja przyjaciółka miała dziwny,a może nie dziwny zwyczaj nadawania imion rzeczom martwym. Swojego laptopa nazwała wdzięcznym imieniem " Krzysztof" ,a moje hula hop to nyła partnerka życiowa "Krzysztofa" czyli "Jadzia". No ,ale wróćmy do szafy, szafa nazywała się " Wiesław".
- Raatuj Wiesiuu mnie zaatakował - płakała moja kumpela przykryta swoimi szmatkami. Pokręciłam z zrezygnowaniem głową.
- Moja droga po co ci w ogóle ta sukienka?
Z pod ciuchów wyłoniła się głowa Miley,na której oku zwisał różowy stanik z wdzięcznym napisem " dotknij nas"
- Jak to po co? - oburzyła się . - Przecież idziemy Harremu czopy kupić. A właściwie to myślę,że tak naprawdę to Lou ma problemy - dodała.
- Miley, w sukience chcesz iść do apteki ? Gdy na dworze jest temperatura 10 stopni ? - puknęłam jej palcem w jej pusty i zakuty łeb. Jej buźkę wykrzywił grymas.
- Ale może ja chce ! W końcu Louis.. - nie dokończyła zdania bo napotkała moje triumfalne spojrzenie. To o to chodzi. Spodobał jej się boo bear. Dla niego chce się wystroić. A ona mówi,że to ja się szybko zakochuję. Głupia. No ,ale musiałam przyznać ,że Lou umie zaczarować, z resztą jak każdy z chłopaków. Gdy tak stałam i myślałam moja przyjaciółka znalazła sukienkę ,ubrała ją po czym założyła na swoje stopy moje o dwa rozmiary mniejsze czerwone szpilki.Parsknęłam śmiechem obserwując jej wysiłki. Stroić się do apteki. To tylko może zrobić moja świrnięta BFF.
- No dobra idziemy po czopy. - powiedziała dziarsko przyodziewając się w swój firmowy uśmiech. A ja znowu powlokłam się za nią.Boże co też z niej wyrośnie - rozmyślałam. Ej zaraz a czopów nie sprzedaje się od 50 roku życia? Zastanowiłam się i przyśpieszyłam swój chód.

♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡

no i mamy pierwszy rozdział, pośpieszyłam się ,ale miałam wenę. yayy! mam nadzieję ,że ujdzie i że coś was rozbawi. moją martę bawiło to wiecie (:
a i wgl chcecie by miley była z louisem , tak jakoś was pytam (:
do następnego
xoxo

prolog ♥ 'what doesn't kill you makes you stronger'

- No dalej Demi wiem,że jesteś silna , wstawaj ! - bezlitośnie obudziła mnie moja najlepsza przyjaciółka Miley. Przetarłam leniwie oczy i powoli podniosłam się. Omotałam wzrokiem pokój i stojący na półce budzik . 8:40 .
- Po jaką cholerę budzisz mnie o tak wczesnej porze? - warknęłam na przyjaciółkę. Mimo to jej głupi uśmiech nie schodził jej z twarzy. Zazdroszczę jej tego optymizmu ,ja go straciłam już jakiś miesiąc temu. I póki co bardzo się z tego cieszyłam.
- No dalej Dems , mamy dziś ważny casting zapomniałaś? - pociągnęła mnie za ramiona ,widząc ,że to nic nie dało rzuciła we mnie stertą ubrań. Ah jak mogłam zapomnieć. Dziś jest ten słynny dzień. Ten słynny casting na tancerki One Direction. Zespół ten niedługo rusza w trasę no i potrzebuje dobrych tancerzy. Moja przyjaciółka jako mądra i utalentowana tancerka zgłosiła nas do tego czegoś. Nie bardzo miałam na to ochotę. Wolałabym zostać w ciepłym domku z łóżkiem ,jedzonkiem i pilotem od telewizora zamiast tłuc się po Europie z bandą naburmuszonych gwiazdorów.Z moich rozmyślań wyrwało mnie chrząknięcie niezadowolonej Miley. Stała z założonymi rękoma i patrzyła się na mnie ze złością. Była ubrana w krótkie ,postrzępione szorty bluzkę z amerykańską flagą. Nigdy sie nie ubierała adekwatnie do pogody.
- Ej mała złość piękności szkodzi - zadrwiłam z niej.Roześmiała się szyderczo. Nie wiem jak to się stało,że zaczęłyśmy się przyjaźnić. Jesteśmy dwoma różnymi światami . Ja jestem miła a ona zła. Ja jestem leniwa a ona jest wulkanem energii. Ja jestem uległa ,ona niezależna. Ja staram się nie ranić ludzi, ona jest złośliwa.
- Demi proszę cię ,to moje marzenie, wyrwać się z tej budy pod Londynem. - zaczęła mnie prosić. Ochoo znając życie zaraz będzie mi grozić. Nic w jej przypadku nie trwa wiecznie.
- No już Lovato ,bo zaraz chwycę cię za twój zgrabny tyłek i sama zaniosę na to przesłuchanie. A wiesz ,że setem do tego zdolna - ee słabo jej wyszła ta groźba.No ,ale postanowiłam przezwycieżyć swojego odwieczniego lenia i ubrałam się. Nie mogłam nawet zjęść śniadania ,tak jej się śpieszyło.
Dotarłyśmy do budynku z przesłuchaniami spóźnione. To nie było nic nowego. Zawsze gdy sie gdzieś razem wybierałyśmy byłyśmy spóźnione.Zajrzałam przez wielką szybę. Tam tańczyło chyba ze sto osób. Ciekawe jak my miałyśmy się tam dostać. W pewnym momencie zobaczyłam,że ktoś się na mnie gapi. Uśmiechnął się do mnie. Tak on. Brunet z sianem na głowie. No dobra loczkami. Uśmiechnał ,chwilę popatrzył i odwrócił głowę. Nigdy nie umiałam patrzeć komuś w oczy, dopiero teraz odwróciłam głowę w jego kierunku i lepiej sie mu przyjrzałam. To był chyba ten ich lider,a może i nie. Jak on sie nazywał , zmrużyłam oczy z wysiłku. Harry..Harry jakiś tam.No cóż ,ma powalający uśmiech. No,ale dość myślenia o chłopakach. Weź sie w garść Demi.Ślubowałaś sobie celibat. I ,że nie spojrzysz na żadnego chłopaka więcej, nigdy wiecej.
- Co dziunia ,loczek ci się spodobał, pożerasz go wzrokiem? - zaciekawiła się Miley.
- Buahahahah śmieszna jesteś kochanie, to on mnie pożerał wzrokiem - rzuciłam jej swój firmowy uśmiech i odgarnełam niedbałym gestem włosy.
- I za to cie kcoham Lovato - zaśmiała się moja przyjaciółka i przytuliła mnie.Po chwili zgodnie ze swoją zasadą nie ściskania się dłużej niż 3 sekundy odepchnęła mnie i krzyknęła :
- No dobra dizkie dupy ,z drogi bo Cyrus i Lovato wchodzą i rozbujają tą salę po czym dziarsko otworzyła a raczej kopnęła nogą w drzwi i weszła tam jak bomba. No nieźle zaczynamy naszą karierę pomyślałam a po czym ruszyłam za nią.
___________________________________________________
taki krótki prolog ,co o tym sądzicie , podoba wam sie para Demi + Harry ? no i wgl to cześć wam :D wiem,że za bardzo nie ma co czytać,ale obiecuję,że 1 rozdział będzie dłuższy.