- Zaczekajcie jeszcze my ! - krzyknęła Miley. Przez co automatycznie cała sala na nas spojrzała. Trochę mnie to speszyło wiec wbiłam wzrok w czubki swoich butów.
- Przykro mi ,ale nie tolerujemy spóźnień - powiedział jakiś facet siedzący obok chłopców. Pewnie to ich menager.
-Naprawdę bardzo przepraszamy ,ale - postanowiłam sie włączyć do rozmowy. Wiedziałam jakie to jest ważne dla Miles.Wszyscy tancerze patrzyli na nas z pogardą. Dwie wpadły i myślą,że mogą wszystko.
- Przykro mi - menager był nieustępliwy.
- A gówno prawda wcale nie jest panu przykro ! - wybuchnęła moja przyjaciółka.
- Miley ! Zachowuj się - skarciłam ją. Posłała mi mordercze spojrzenie oznaczające bym nie wchodziła jej w drogę. Z jej niebieskich oczu biły ogniki gniewu.Przez pięć minut staliśmy wszyscy w milczeniu. Wreszcie odezwał się jeden z nich , bodajże Liam :
-Paul , dajmy im szansę , przecież ci tancerze i tak już skończyli tańczyć. Co nam szkodzi jak zostaniemy chwilę i obejrzymy ich występ ? - od razu polubiłam tego chłopaka. Wstawił się za nas. a pewno miał u Miley dużeego plusa. Z resztą cały czas się na nią gapił. Możliwe,że wpadła mu w oko. W sumie to na pewno mu wpadła w oko. Moja przyjaciółka jest śliczna. I nigdy nie mogła się odpędzić od facetów.
- No dobrze możecie zatańczyć - zgodził się z kwaśną miną menager.
- Chyba nas nie luubi - szepnęłam Miley do ucha.
-Gówno mnie to obchodzi ważne,że Liam się do nas przekonał teraz trzeba tylko zaczarować resztę zespołu- puściła do mnie oko. Wiedziałam o co chodzi postawiłam odtwarzacz na podłodze włączyłam naszą piosenkę czyli one night in ibiza.Jęśli chodziło o to by zrobić na kiś wrażenie naszym tańcem ta piosenka i nasz układ zajebiście się do tego nadawały. Zawsze robiły gigantyczne wrażenie na ludziach. I tym razem też tak było. Chłopcy byli zachwyceni a menager aż rozdziawił swoją gembę ze zdziwienia. Na naszych twarzach pojawiły się pewne siebie uśmieszki.
- To jak dostaniemy tą pracę? - zapytałam.
- Tak! - krzyknął pełen radości blondynek . Zaśmiałyśmy się i przybiłyśmy sobie piątkę.Nasz zapał ostudził menager. Jeny jak ja nie lubię tego gościa. Dobra znam go od jakichś 20 minut,ale zaczął działać mi na nerwy.
- To nie jest takie proste. Chciałbym byście jutro przyszły podpisać kontrakt i umowę o poufności. I nie spóźnijcie się tym razem - pogroził nam i wyszedł. Gdy zamknęły się za nim drzwi chłopacy jak szaleni zaczęli tańczyć.
- Yeah ,yeah mamy śliczne tancerki - darł sie Louis.
- A w gębę chcesz? - uciszyła go Miley.
- Ohoo, a karate znasz ? - odpyskował jej Louis z tym samym czarującym uśmiechem.
- Ta, mam czarny pas - odpowiedziała moja kumpela przyglądając się swoim paznokciom. Ja i chłopacy obserwowaliśmy ich sprzeczkę jak mecz tenisa. Moja głowa wodziła to za Miley to za Louisem. W trasie będzie naprawdę super.
- No to ja też sie zapisze na karate i jak miesiąc pochodzę będę umiał tak jak ty ! - po chwili milczenia Louis wymyślił swoją ripostę. Niestety nie znał Miley ,ona nigdy nie przegrywa.
- No jasne, chyba wkładać i zakładać kimono - prychnęła i zaśmiała się. A razem z nią zaśmialiśmy się wszyscy. Tylko Louis stał z naburmuszoną miną.
- I ty Brutusie przeciwko mnie ? - zwrócił się do Harrego. Popatrzyłam na loczka i uśmiechnęłam się zauważył mój wzrok i podszedł do mnie.
- Jestem Harry. Ale to pewnie wiesz.
- Tak, tylko twojego nazwiska sobie jakoś przypomnieć nie mogłam. Najpierw pomyślałam,że Potter ,ale potem - wypaliłam szybko z odpowiedzią i od razu głupio mi się zrobiło. Nic gorszego powiedzieć nie mogłam. Harry Potter ? W jakim świecie ja żyje? Chyba teletubisi i muminków.
Na szczęście a może i nie szczęście Harry tylko się zaśmiał.
- Wiesz zabawna jesteś - zaśmiał się i odgarnął włosy z mojego czoła.
* perspektywa Miley*
Strasznie się cieszyłam na tą pracę. Chłopacy byli okej. Tylko ten ich menager coś nie halo. Gdy tak stałam z chłopakami Harry niebezpiecznie zbliżył się do Demi. Nie podobało mi się to , coś czułam,że on nie jest święty.
- Ocho ,loczek bierze się do rzeczy. - skomentował poczynania przyjaciela. Zmarszczyłam czoło ze wściekłości. Od mojej Demi wara. Nie zamierzałam teraz robić sceny,ale potem sobie z nim porozmawiam. Mój obowiązek pożeracza śmietany nakazywał mi zrobienie z tym fantem czegoś.
- Hm,niech on się nie zbliża do Demi - ostrzegłam Liama. Najwyraźniej nie wiedział o co mi chodzi.
- To już nie mi mów tylko lokowatemu. A właściwie gdzie są Zayn ,Lou i Niall. Odwróciliśmy się Niall był w trakcie gryzienia Zayna w tyłek a Lou to nagrywał. Gdy to zobaczyłam zaczęłam zwijać sie ze śmiechu. Liam jako ten ' rozsądny' od razu rzucił się od razu rzucił się by ich rozdzielić.Trudno było przypatrywać się temu i nie śmiać się. Niestety Liama starania poszły na marne ,został odepchnięty brutalnie przez Niallera ,który za wszelką cenę chciał 'udupić' Zayna.Podeszłam do Liama i pomogłam mu wstać.
- Skąd Niall ma tyle siły, takie chuchro. - zaśmiałam się patrząc na obolałego chłopaka.
- Jest chudy bo on wszystko wypierdza, my niestety nie mamy tyle szczęścia w pierdzeniu i odkłada nam się tkanka tłuszczowa - pożalił się. Pogłaskałam go po głowie by poprawić mu nastrój.Miał zaczepiste włosy ,takie mięciutkie ,jak owieczka.
- Ej Miley ,możesz mi zrobić zdjęcie jak gryzę Zayna? - zawołał Niall. Zdjęłam rękę z włosów Liama ,wyciągnęłam komórkę i podeszłam do nich.
- Uśmiech !
- Jak mam się uśmiechać jak ten chodzący gumiś niszczy to z czego jestem najbardziej dumny - zawył Zayn.Nagle spod dywany wyłonił sie Louis. Jeny gość ma na serio nierówno pod sufitem. Kto normalny by leżał pod brudnym dywanem 15 minut?
- KOCHAM PENISA HARREGO! - zaczął się drzeć. Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. Po chwili wypaliłam :
- A ile ma centymetrów ?
- Jakieś 40 - zapewnił mnie Louis podczas gdy Zayn tańczył taniec zwycięstwa bo nareszcie udało
mu się uciec przed szczęką Nialla.Dobra dłużej tu nie wytrzymam ,potrzebne mi z dziesieć minut z normalnymi ludźmi. No i trzeba wyrwać Demi z macek pana ' dużego'
* perspektywa Demi*
Naprawdę dobrze mi się gadało z Harrym. Był taki słodki. Oczywiście po pewnym momencie odsunęłam się trochę od niego. Postanowiłam nie być jego kolejną zdobyczą. On jest tym typem ,który wie jak wykorzystać swój urok. Ale nie dam się , oh nie ,nie poddam się ,urodzę to dziecko - zanuciłam sobie cichutko. Zaraz zapędziłam się . To nie ta bajka. W moją stronę szła Miley. Ciekawe co ona robiła z chłopakami.
- Dems zbierajmy się , musimy wszystko ogarnąć jak jutro mamy kontrakt podpisywać - podeszła.
- Masz rację muszę zadzwonić do Lizzie. Lizzie była moją młodszą siostrą. I właściwie tylko z nią jako z moją rodziną utrzymuje kontakt. Reszta mojej 'psycho' rodziny się mnie wyrzekła gdy wyszło na jaw ,że mam bulimię. Wyrzucili mnie z domu. Na szczęście miałam Miley.Na wspomnienie tych przeżyć zawsze do oczu cisnęły mi się łzy. No ,ale teraz nie mogłam się rozmazać,nie przy chłopakach.Przełknęłam głośno ślinę i chwyciłam przyjaciółkę pod rękę.
- Zaraz zaczekajcie - zatrzymał nas Louis. Na jego twarzy malowała się panika.
- Mogłybyście kupić Harremu w aptece czopy na hemoroidy? Gdy to powiedział zaczęłam się tak przeraźliwie śmiać,że aż sama się zdziwiłam. Miley też staczała się ze śmiechu.
- No ładny z ciebie kolega, wymyślać takie rzeczy o przyjacielu. - wykrztusiła jednocześnie dusząc sie ze śmiechu.
- Ale Lou tego nie wymyślił - wyszeptał zawstydzony Harry.
- Yyy dobra ,my musimy..yyy...eee wyprowadzić moją złotą rybkę na spacer - skłamałam szybko i pociągnęłam przyjaciółkę za sobą.
♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡
- Demii ,wiesz może gdzie jest ta moja czarna sukienka w różowe serduszkaa? - spytała mnie Miley. Czy raczej wrzasnęła prosto do ucha.
- Nie mam pojęcia ,może poszukaj yy.. w swojej szafie? - Miley była straszną bałaganiarą. gdy otwierało się jej szafe atakowała cię jakaś tona ciuchów ,niekoniecznie czystych.
- Aaaaaaa,Demii ratuj! - usłyszałam przytłumiony pisk z drugiego pokoju. A no właśnie. Ubrania Miley wyszły na wolność. Zaraz jak ona nazwałą tę swoją szafę? Moja przyjaciółka miała dziwny,a może nie dziwny zwyczaj nadawania imion rzeczom martwym. Swojego laptopa nazwała wdzięcznym imieniem " Krzysztof" ,a moje hula hop to nyła partnerka życiowa "Krzysztofa" czyli "Jadzia". No ,ale wróćmy do szafy, szafa nazywała się " Wiesław".
- Raatuj Wiesiuu mnie zaatakował - płakała moja kumpela przykryta swoimi szmatkami. Pokręciłam z zrezygnowaniem głową.
- Moja droga po co ci w ogóle ta sukienka?
Z pod ciuchów wyłoniła się głowa Miley,na której oku zwisał różowy stanik z wdzięcznym napisem " dotknij nas"
- Jak to po co? - oburzyła się . - Przecież idziemy Harremu czopy kupić. A właściwie to myślę,że tak naprawdę to Lou ma problemy - dodała.
- Miley, w sukience chcesz iść do apteki ? Gdy na dworze jest temperatura 10 stopni ? - puknęłam jej palcem w jej pusty i zakuty łeb. Jej buźkę wykrzywił grymas.
- Ale może ja chce ! W końcu Louis.. - nie dokończyła zdania bo napotkała moje triumfalne spojrzenie. To o to chodzi. Spodobał jej się boo bear. Dla niego chce się wystroić. A ona mówi,że to ja się szybko zakochuję. Głupia. No ,ale musiałam przyznać ,że Lou umie zaczarować, z resztą jak każdy z chłopaków. Gdy tak stałam i myślałam moja przyjaciółka znalazła sukienkę ,ubrała ją po czym założyła na swoje stopy moje o dwa rozmiary mniejsze czerwone szpilki.Parsknęłam śmiechem obserwując jej wysiłki. Stroić się do apteki. To tylko może zrobić moja świrnięta BFF.
- No dobra idziemy po czopy. - powiedziała dziarsko przyodziewając się w swój firmowy uśmiech. A ja znowu powlokłam się za nią.Boże co też z niej wyrośnie - rozmyślałam. Ej zaraz a czopów nie sprzedaje się od 50 roku życia? Zastanowiłam się i przyśpieszyłam swój chód.
♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡
no i mamy pierwszy rozdział, pośpieszyłam się ,ale miałam wenę. yayy! mam nadzieję ,że ujdzie i że coś was rozbawi. moją martę bawiło to wiecie (:
a i wgl chcecie by miley była z louisem , tak jakoś was pytam (:
do następnego
xoxo
hahahahh z tą rybką było śmeieszne i z czopami ;D
OdpowiedzUsuńna serio fajne !
Hahahah xd zajebiście ! Normalnie z tymi czopami dla Harrego to pojechałaś. No i ze złotą rybką. Demi jest najlepsza xd I Niall ; D No i Miley ma być z Lou ... słodka by para z nich była xoxo
OdpowiedzUsuńciekawie sie zapowiada :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie : http://samemistakesstory.blogspot.com/
ohhh zajebisty rozdział kochana ;p mozna sie połakac ze śmiechu ;p zapraszam do mnie ;*
OdpowiedzUsuńhttp://never-lose-yourself.blogspot.com/
Niee no czopy żądzą :P blog zajee...
OdpowiedzUsuńSonny ;* Można się posikać czytając to haha... ja mało co nie popuściłam. Mam nadzieję, że będziesz go dalej pisać, bo jak nie to cia uduuszęę...! ;D
OdpowiedzUsuńNo jasne, że chce, żeby Miley była z Louisem ! <3 Hahahah, ale ryłam ! Teraz to czytam jak jest prawie pierwsza w nocy, ale kurde nie mogłam się powstrzymać i ryłam na całe gardło, aż brat przyszedł i zaczął warczeć, że jest środek nocy i że mam się zamknąć, ale no normalnie nie dałam rady i wyłam dalej, hahahah xdd To jest boskie ! <3 A najbardziej powalił mnie tekst :
OdpowiedzUsuń"- Mogłybyście kupić Harremu w aptece czopy na hemoroidy? Gdy to powiedział zaczęłam się tak przeraźliwie śmiać,że aż sama się zdziwiłam. Miley też staczała się ze śmiechu."
haha, świetnie ; D zapraszam na mój nowy blog o 1D: hold-me-close
OdpowiedzUsuń